Forum www.sanatoriumoska.fora.pl Strona Główna www.sanatoriumoska.fora.pl
Szpital Rehabilitacyjno - Leczniczy w Osiecznej
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bajka o Bisiach

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.sanatoriumoska.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Podoba ci się moja inteligentna bajeczka?? xD
nie
0%
 0%  [ 0 ]
tak
100%
 100%  [ 1 ]
nie mam znania
0%
 0%  [ 0 ]
moooże
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 1

Autor Wiadomość
martadell
Administrator



Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Zadupia :p

PostWysłany: Wto 20:09, 23 Paź 2007    Temat postu: Bajka o Bisiach

ekchem. To jest moja bajka którą napisałam na lekcji matematyki. Występoują w niej niektóre osoby z turnusu wrzesien - pazdziernik 07 Very HappyVery Happy zapraszam do czytania i komentowania.

BAJKA O BISIACH.

Dawno, dawno temu za górami, za lasami, za rzekami, jeziorami, oceanami i kałużami żyły sobie Bisie. Było ich pięć i pół. Ich kolory były tak walące po oczach, że mało, kto oprócz mnie mógł na nie spojrzeć. Mieszkały sobie Bisie w bardzo pięknym domu zwanym przez nie chlewikiem. Żarły chleb i mąkę na obiady i podwieczorki. A teraz powróćmy do wyglądu Bisiów. Jak już wcześniej powiedziałam były one bardzo jaskrawych kolorów. Tinieczki Minieczki był bardzo plamowato – fioletowy. Dipencji był koloru jaskrawo zielonego, zaś kobitki – Walencja i Potencja – żółte i czerwone. Ich dom był baaaardzo mały w pozytywnym sensie tego słowa znaczeniu. Miały w nim nawet lampę i prąd. Żyły sobie tak spokojnie, aż do pewnego pięknego dnia. Więc może zacznijmy od początku tego pewnego pięknego dnia. Więc. Pewnego pięknego dnia Tinieczki Minieczki szedł sobie pod wiatr i nagle zawołał: PiNa !!! Wtedy zerwał się na kontyngentowym świecie ogromny wiatr. Pozostałe Bisie zawołały: oooooh! Mały Tineczki Minieczki był w tarapatach.. Reszta rzuciła mu się na pomoc i … zobaczyli Ewę Pe. Z wrażenia wszyscy na raz popuścili w maciory. Ewa widząc to zrobiła na dywan wielki odchód. I tak skończył się ten pewien piękny przerażający dzień. Bisie żyły sobie w zgodzie, aż w pewną straszną noc ujrzały nietoperza. Był on przerażająco wielki i miał czarne odstające uszy. Miał wielkie okrwawione szpony i rzucił się na Bisie z oślinionym jęzorem. Kobitki zawyły i uciekły w głąb czarnej dziury, a chłopoki całe zaślinione ruszyły na bój z nietoperzem. Już myśleli, że pożre ich tymi wielkimi zębiskami, aż nagle nadleciał jakiś superman czy cuś takiego. Nadleciał i zawołał: Ha! Jestem Napalony Kubuś Puchatek i zaras uratuję was z tej nędznej paszczy!. Wszystkie pięci i pół Bisiów zapiszczało z radości: Hurra! Nie zginiemy marnie! Żdżarły swoją porcję mąki i chleba i żyły długo i szczęśliwie w Veronie. Jednak nie dane było im żyć długo. Przyszła wielka Szynka w kształcie pterodaktyla i zjadła ich na śniadanie. Bisie myślały, że są w programie Mamy Cię! I zaczęły śpiewać piosenkę pod tytułem Żaby krum krum pingu pingu gejówa. Wyłi tak i wyły, aż w końcu przyszedł Pan Chińczyczyk wraz ze swą żoną Agnieszkosławą. Wtedy Walencja zadała mu intymne pytanie, a on uznał, że na bank zachoruje tak jak jej babcia. Niestety ona myślała, że Kabaczki nie chorują. Bo jej babcia to kabaczkiem była, a jej siostra butem, wiecie? I wtedy jak się to właśnie dowiedziała to zrobiła się strasznie załamana. Wtedy do akcji wkroczyła lodziara zwana potocznie Lodzią. Powiedziała, że jeśli Bajtek nie zdjejmnie z głowy okularów nie zgoli się na łyso to go oślini. I w łaśnie wtedy Bajtek zetnął wszystkie kłaki z głowy i zjadł swoje okulary. Kiedy wielka Szynka w kształcie pterodaktyla wypluła Bisie na podłogę one podniosły się z tej ziemi i stwierdziły że pływają w Kislu. To było straszne. Były one całe w budyniu. Kiedy w końcu wypłynęły z tego budyniowego kiślu zjadły na obiad cebulę i przypomniało im się, że znają pewnego Zenona. Postanowiły, że pojadą do niego na odwiedziny i zjedzą mu śniadanie z wyrostka, ale okazało się, że mafia zjadła go na poranną kolację. Gruby BartuŚ zkulał się ze schodów i razem z Kulką zrobili wielkie BUM. Jak się później okazało Kulka poślizgnęła się na swoich kasztanach których miała dwa tysiące.Kiedy wreszcie skończyła się ta nędzna przerwa na obiad Plener zawołał: Będzie cisz czy nie? I wtedy Bisie odkrzyknęły: Nie!!. Ale to było fajne, mówię wam, normalnie koń by się uśmiał. Kiedy zaczynała się lekcja pewna Iizabella zawołała: Bydło do stajni. Niestety bydło nie chciało jej posłuchać i Bisie musiały je zjeść na kolację. Kiedy ten mały czerwony kapturek szedł przez las napadły na niego Bisie i zjadły go w całości. Razem białą czapeczką. Babcia Kabaczek była strasznie zła na nie dlatego wywaliła je za okno.Niestety okno pękło na pół i się zabiło na amen. Wtedy Bisie postanowiły rzucić się z mostu. Nie udało im się zabić iż ponieważ dlatego że był on za niski, i wszystkie pięć i pół Bisiów załamało sobie prawą nogę. I żyły długo i szczęśliwie z gipsami na nosach.

THE END.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.sanatoriumoska.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin